Gruzja oczami Gruzinki, czyli 5 ciekawostek o kraju
7/20/2017
Tak jak wspominałam
wcześniej, w Batumi poznaliśmy pewną przesympatyczną, młodą Gruzinkę - Anę,
która chętnie opowiedziała nam kilka ciekawostek o tym, jak to się tutaj w
kraju dzieje i działo. Nie zagłębialiśmy się w wątki polityczne, bardziej
skupiliśmy się na kulturze i oświacie. Poniżej 5 ciekawostek o kraju. Niektóre
z nich nas zszokowały.
1. Jak zagiąć cwaniaka?
Czyli o gruzińskich taksówkarzach
-Ana, jak to jest z tymi
taksówkarzami? Podają kwotę, dowożą na miejsce, po czym podają kwotę o wiele
większą niż ta na początku.
Nasza nowa przyjaciółka nie
kryła oburzenia słysząc tę powtarzającą się historię.
-Wstyd mi za nich. Niestety
faktycznie się tak dzieje, dlatego ciężko znaleźć przyjezdnego, który dobrze
mówi o taksówkarzach w naszym kraju., a szczególnie w turystycznych miastach.
Kilku z nich sama przyłapałam na gorącym uczynku! Dałam im nauczkę.
Ana ze względu na swoją
błyskotliwość, nie do końca gruzińską urodę oraz znajomość języków obcych
znalazła pewien sposób na taksówkarzy. Często będąc bardzo blisko domu i znając
najszybszą drogę, którą można się tam dostać korzystała z usług taksówkarzy. W
taksówce nie używała języka gruzińskiego. Najczęściej był to język rosyjski,
żeby kierowca dobrze zrozumiał, w które miejsce ma zawieźć pasażera, ale
jednocześnie nie zorientował się, że ma do czynienia z kimś kto może znać
topografię miasta. I tak z 5km, które dzieliło Anę od domu robiło się 20km
jazdy na około, byleby tylko dłużej jechać. W tym momencie Ana zazwyczaj pytała
taksówkarza, dlaczego pojechał na około skoro miejsce docelowe znajdowało się
na wyciągnięcie ręki.
- Zazwyczaj wtedy robiło się
im bardzo głupio. Tłumaczyli się tym, że nie wiedzieli, że znam miasto.
Ostatecznie w ramach przeprosin za każdą taką „oszukaną” jazdę nie musiałam
płacić. Jednak każdy na koniec usłyszał moje kazanie o tym, że należy być
uczciwym wobec każdego czy to turysta, czy lokalny.
2. Na sygnale, czyli respekt
do policji
W przeciwieństwie do
taksówkarzy, policjanci w Gruzji cieszą się bardzo dobrą sławą. Zacznijmy od
tego, że każdy radiowóz non stop ma odpalone koguty i w ten sposób siedzący w
nim funkcjonariusze bacznie patrolują teren. Wszystko to dlatego, żeby pokazać
Gruzinom, że nad nimi czuwają, a jednocześnie pilnują, aby nikt nic nie
przeskrobał. Nie bez powodu Gruzja jest obecnie jednym z najbezpieczniejszych
krajów. Ponadto w Gruzji policjant to najlepiej płatny zawód. Wszystko po to,
żeby wyzbyć się nawyku przyjmowania przez policjantów łapówek, który był
niegdyś bardzo powszechny.
3. Wypadek w prezencie
na urodziny
Gruzini jeżdżą chaotycznie.
Ponadto kobieta za kierownicą to dla mężczyzn widok porównywalny do widoku
byłego księdza ze swojej parafii na spacerze z gromadką dzieci i żoną. Jest to
po prostu ogólnie postrzegane za nietaktowne, aczkolwiek zdarza się.
-Mimo tak chaotycznej jazdy
nie widziałam jeszcze żadnego wypadku, ten chaos na drogach jest jednak jakoś
kontrolowany?
-Musiałaś dobrze trafić.
Wypadki zdarzają się bardzo często i są zazwyczaj bardzo poważne. Czego jednak
można się spodziewać? Większość kierowców prawo jazdy dostała na urodziny, lub
przy okazji świąt. To nie żart, kiedyś prawo jazdy po prostu kupowało się w
prezencie, nie trzeba było nawet najmniejszego szkolenia.
4. Upał w Gruzji = tłok w
Batumi
Co zrobić kiedy temperatura w
miastach przekracza 40 stopni? W tej kwestii Gruzini są bardzo zgodni –
wyjechać nad morze! A jak nad morze to gdzie najlepiej? Najlepiej do Batumi! I
tak właśnie w upalnym sezonie pustoszeją miasta i miasteczka położone w
centralnej Gruzji i wszyscy jak jeden mąż zmierzają na wybrzeże...
5. Ja płacę, a Ty co?!
Czyli język angielski w Gruzji
Dlaczego prawie nikt w Gruzji
nie mówi po angielsku? Powody są dwa i dzielą się na powody ludzi biednych oraz
problemy ludzi bogatszych. Zacznijmy od tego, że edukacja w Gruzji jest bardzo
droga i nie wielu mieszkańców stać na to, żeby ich dzieci mogły pójść do
szkoły, czy na studia. Wielu z nich klepie biedę składając GEL do GELa, żeby
tylko zapewnić pociechom lepszą przyszłość. Przed tymi, którym uda się uzbierać
odpowiednią sumę staje kolejny problem, a mianowicie ich dzieci, które wcale
nie są zainteresowane nauką. Ana opowiada o tym, jak podczas swojej edukacji
wielokrotnie była świadkiem, gdy uczniowie uciekali z zajęć, lub po prostu nie
chciało się im uczyć. Woleli spędzać ten czas na podwórku, luz powstrzymywał
ich przed pójściem do szkoły. Może to dlatego, że ich rówieśnicy nie dostali
takiej szansy? Może wtedy wydawało im się to niepotrzebne?
Przy okazji serdecznie
polecam zatrzymanie się w My Warm Guest House w Batumi, w
którym to poznaliśmy Anę. Świetna lokalizacja, niskie ceny, przesympatyczna
obsługa, wino i czacza na powitanie. Żyć nie umierać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz