Konno do jeziora Kol Ukok – nocleg w jurcie na 3000m n.p.m.
9/16/2018
Jadąc do Kirgistanu marzyłam o tym, żeby spędzić choć jedną noc w tradycyjnej kirgiskiej jurcie. Na początku wszystkie jurty (nawet te znalezione na bookingu) wydawały mi się czymś extra tradycyjnym, ale ostatecznie doszłam do wniosku, że jurta postawiona w ogródku, ze wstawionym do środka łóżkiem, łazienką dostępną w domku obok i w dodatku w centrum miasta, nie spełnia moich oczekiwań. Nie chodzi o to, że mało luksusu. Wydawało mi się to mało prawdziwe. Oczywiście jest to namiastka dzikiego życia górskich koczowników, ale nie może się równać z jurtą postawioną na 3000m n.p.m. pośrodku niczego (choć również przygotowaną dla odwiedzających). Konna wycieczka do jeziora Kol-Ukok dała mi możliwość przenocowania u rodziny, która w ciepłych miesiącach przeprowadza się z miasta w wysokie partie gór, żeby wypasać bydło, owce i konie. Dla wszystkich zainteresowanych alternatywą dla słynnego jeziora Song Kul opowiem jak zorganizować konną wyprawę do przecudownego, magicznego i rzadko odwiedzanego jeziora Kol Ukok, ile to kosztuje oraz jak znaleźć nocleg w tradycyjnej jurcie w górach.
Jak zorganizować konną wycieczkę do Kol Ukok
- Po co chcecie jechać nad Kol Ukok,
jedźcie nad Song Kul! Pracownica biura turystycznego CBT nie dawała
za wygraną na wszystkie sposoby próbując namówić mnie do
samochodowej wycieczki tam, gdzie nie chciałam.
CBT to organizacja zrzeszająca
większość lokalsów, którzy dorabiają poprzez udostępnianie
swoich domów, wypożyczanie koni i szeroko pojętą ekoturystykę.
Ceny ich usług za pośrednictwem CBT są dość wysokie, ale jest
pewność profesjonalnego wykonania usług i satysfakcja ze wsparcia
finansowego dla osób z bliższych lub odległych rejonów
Kirgistanu.
Okazuje się jednak, że takich
organizacji jest więcej, a różnią się przede wszystkim cenami.
Chcąc dostać się do Kol Ukok
najpierw należy dojechać do miejscowości Kochkor (czyt. Koczkor).
Stamtąd organizowane są wycieczki zarówno piesze, konne jak i
samochodowe do różnych miejsc ukrytych niedaleko tejże
miejscowości (głównie do wcześniej wymienionych jezior).
Znalezienie na własną rękę przewodnika wraz z końmi, które może
wypożyczyć jest niemalże nierealne (choć przypuszczam, że przy
większej ilości czasu na poszukiwania – do zrobienia). Większość
osób należy do wyżej wymienionych organizacji i odsyłają do nich
w celu zakupu wycieczki. Można zdecydować się na wyprawę trwającą
od jednego do kilku dni.
Konna wycieczka do Kol Ukok jest dość
męcząca i nie może być zorganizowana w ciągu jednego dnia ze
względu na konieczność dłuższego odpoczynku dla koni, które
swoją drogą są świetnie przystosowane do górskich warunków. W
czerwcu czas dojazdu do jurty, która znajduje się wtedy na
wysokości mniej więcej 3000m n.p,m. Zajmuje około 3h, skąd nad
samo jezioro pozostaje około 1,5h drogi. W lipcu i sierpniu rodzina
pasterzy mieszka już nad samym jeziorem.
Porównanie cen CBT i Shepherds life
(obie organizacje mają swój punkt w centrum Kochkor przy głównej
drodze A365)
Organizacja CBT przykładowe ceny (na
pierwszej pozycji interesująca mnie wycieczka)
dwudniowa konna wycieczka do Kol Ukok z
transferem do punktu początkowego oraz wyżywieniem
(śniadanie+kolacja) = 1000KGS (ok. 530zł/os),
(śniadanie+lunch+kolacja) = 10600KGS (ok. 564zł)
dwudniowa wycieczka pieszo z pełnym
wyżywieniem = 4700KGS (ok. 220zł), ale piesze wycieczki z
powodzeniem można zorganizować sobie samemu
wycieczka jednodniowa samochodem do
Song Kul = 4700KGS (ok. 250zł).
Nie da się targować cen.
Organizacja Shepherd's Life
Tutaj wycieczka 2 dniowa (skrócona)
kosztowała 4000KGS (ok. 210zł/os) z transferami, przewodnikiem,
noclegiem w jurcie (była gruba pościel! W CBT nie oferowali pościeli, a jest to rzecz niezbędna przy bardzo niskiej
temperaturze w nocy, gdy nie posiada się odpowiedniego śpiwora),
przepyszną, sytą kolacją oraz śniadaniem.
Do Shepherd's Life trafiliśmy załamani
cenami CBT i tym, że zostało już bardzo mało czasu na
zorganizowanie wyprawy. Pani z biura właściwie od razu załatwiła
transfer do miejsca startu (Bolshevik – ok. 10min jazdy z centrum),
gdzie czekał na nas młody przewodnik z końmi. Zbędne rzeczy i
bagaże mogliśmy zostawić w domu właścicielki. Dopasowała ona
również godziny wyprawy tak, byśmy kolejnego dnia zdążyli
zajechać do Bishkeku i Ałmaty. Ba, nawet załatwiła nam transport,
bo akurat zmierzał tam jej znajomy.
W przypadku planowania wycieczki na
własną rękę należy mieć na uwadze fakt, że wszystkie jurty,
które „ludzie gór” rozstawiają dla turystów mogą być
zajęte, choć po ilości spotkanych na trasie ludzi chciałoby się
rzec, że wolne miejsca będą na 99%. W czerwcu na całej trasie
spotkaliśmy tylko 4 turystów.
Co zabrać ze sobą na konną wyprawę do Kol Ukok?
To dość waży punkt. Po pierwsze
picie i przekąski. Po drugie krem z filtrem (w dzień bardzo palące
słońce), chusteczki nawilżające (brak toalety, łazienki etc.,
jest za to strumyk), pelerynę (pogoda na takiej wysokości jest
zmienna jak pogoda), ciepłą kurtkę/czapkę/ogólnie coś bardzo
ciepłego (w nocy jest bardzo zimno, a ogień w kominku szybko
wygasa), power banka (szkoda, żeby aparat się rozładował i nie
uchwycił tak cudnych widoków!), gospodarz na pewno będzie miło
zaskoczony butelką piwa lub innego alkoholu, po który musiałby
jechać 7 godzin konno.
Dziewięć godzin w siodle – podsumowanie
Czas podsumować samą jazdę konną.
To nie jest łatwa trasa, choć do momentu „ataku szczytowego”
może się taka wydawać. Mówi o tym sam fakt, że do Kol
Ukok nie dojedzie się żadnym samochodem, tak jak to jest
możliwe w przypadku Song Kul. Po pierwsze należy wziąć pod uwagę
ilość godzin spędzonych w siodle i to, że tyłek i nogi mogą
odmówić posłuszeństwa po takim maratonie. Osoby, które wcześniej
nie miały styczności z koniem lub/oraz boją się dużej ekspozycji
terenu powinny być przygotowane na to, że ostatnia godzina to
wędrówka po bardzo stromym zboczu z osypującymi się
kamieniami. Koń sobie poradzi, ważne jest jednak by zachować
spokój i zaufać, że on zrobi to lepiej niż my próbując nim
kierować. Widok skarpy i momenty, w których koniowi podwija się
noga nie należą do najmilszych, ale ostatecznie to świetna
przygoda (dowodem na to jest fakt, że z tego odcinka nie mam ani
jednego zdjęcia). Na samym szczycie znajduje się upragnione jezioro
Kol Ukok oraz mniejsze jezioro Aral. Nie wyobrażam sobie wyjeżdżać
tam konno bez przewodnika, a taki miałam początkowo plan. Jedyne zdjęcie pokazujące powagę sytuacji umieszczam poniżej. Jezioro znajduje się za owcami, za tym stromym kamienistym zboczem po prawej stronie.
Jak wygląda dzień i noc spędzona z lokalnymi pasterzami?
Rodzina, u której się zatrzymaliśmy
liczyła trójkę dzieci (14, 6 i 4 latka), które wraz z rodzicami co roku
po zakończeniu szkoły przeprowadzają się w wysokie góry po to,
by pomagać w wypasaniu bydła, owiec oraz koni. Mieszkają tam, aż
chłód wygoni ich z powrotem do miasta, gdzie mają swoje domy,
elektryczność i to wszystko, co nazywamy u nas standardowym
dobytkiem. Zapytani o to, gdzie wolą mieszkać bez zastanowienia
odpowiadają, że w mieście. Pomimo pięknych, górskich widoków
takie życie na 3000m n.p.m. daje trochę w kość. Śpią w jurtach lub
prowizorycznych, nieszczelnych domkach z cegły łączących kuchnię,
jadalnię, pokój dzienny i sypialnię w jednym małym pomieszczeniu.
Pogoda zmienia się kilkanaście razy dziennie. Jest słońce, chwilę
później wieje wiatr, sypie grad, pada deszcz. Najstarszy syn kilka
razy w tygodniu zjeżdża konno do miasta zakupić potrzebne rzeczy,
naładować telefony i załatwić inne sprawy. Najmniejsze dzieciaki
również pracują, choć widać, że sprawia im niemałą radość bieganie z
grzechotkami i zaganianie kóz do zagrody. Są również bardzo odważne i ciekawe nowych ludzi, nie mają też bariery językowej, co w zasadzie w Azji Środkowej jest czymś normalnym.
Patrząc na to miejsce z mojej perspektywy (czyli chwilowego pobytu), jest idealne, żeby odciąć się od codzienności i wdychać wolność. Wychodząc z namiotu widzisz konie pasące się na zielonych wzgórzach, owce przemieszczające się wolno po zboczach stromych gór, kobiety dojące klacze mężczyzn jadących konno w dal. Spacerując wzdłuż potoku, wsłuchując się w te wszystkie odgłosy zwierząt i patrząc na ośnieżone szczyty w oddali wszystko wydaje się lepsze i prostsze. Gdy byk chodzi za tobą jak pies i woła swoje „juuuuuu”, a koń próbuje wejść w nocy do twojej jurty nawet za bardzo się tym nie przejmujesz. Tutaj wszystko jest w porządku, a najpiękniejszą chwilą, w której czułam się wzniesiona na wyżyny szczęścia był moment, kiedy w lodowatej jurcie nasz gospodarz rozpalił ogień w małym piecyku. Co prawda ciepło szybko uciekło i znów zrobił się nieznośny chłód, ale ten piękny moment na zawsze zostanie w mojej pamięci. Jednak człowiek nie potrzebuje wiele do szczęścia.
Patrząc na to miejsce z mojej perspektywy (czyli chwilowego pobytu), jest idealne, żeby odciąć się od codzienności i wdychać wolność. Wychodząc z namiotu widzisz konie pasące się na zielonych wzgórzach, owce przemieszczające się wolno po zboczach stromych gór, kobiety dojące klacze mężczyzn jadących konno w dal. Spacerując wzdłuż potoku, wsłuchując się w te wszystkie odgłosy zwierząt i patrząc na ośnieżone szczyty w oddali wszystko wydaje się lepsze i prostsze. Gdy byk chodzi za tobą jak pies i woła swoje „juuuuuu”, a koń próbuje wejść w nocy do twojej jurty nawet za bardzo się tym nie przejmujesz. Tutaj wszystko jest w porządku, a najpiękniejszą chwilą, w której czułam się wzniesiona na wyżyny szczęścia był moment, kiedy w lodowatej jurcie nasz gospodarz rozpalił ogień w małym piecyku. Co prawda ciepło szybko uciekło i znów zrobił się nieznośny chłód, ale ten piękny moment na zawsze zostanie w mojej pamięci. Jednak człowiek nie potrzebuje wiele do szczęścia.
Magicznie wciąż żywe miejsce, mimo, że wydaje się, że już nic tam nie ma.
OdpowiedzUsuńDomy jak z filmów wyjęte. widoki przecudne!
To prawda, miejsce z powodzeniem mogłoby być planem filmowym :D
UsuńWow niesamowite miejsce! Rzeczywiscie mozna odciac sie od rzeczywistosci i wdychac wolnosc pelnymi plucami! A widoki iscie nieziemskie. Planuje podobna wyprawe w przyszlym roku, wiec chetnie skorzystam z rad, roznica w cenach jest spora! Pozdrawiam cieplo🙂
OdpowiedzUsuńW razie pytań służę pomocą i trzymam kciuki za udaną wyprawę! :)
UsuńAle miałaś super przygodę. Przepiękne miejsce.
OdpowiedzUsuń