Rezerwat Korgalzhyn – flamingi kontra komary
11/01/2018
Oglądanie flamingów w Kazachstanie brzmiało dla mnie co najmniej tak dziwnie jak oglądanie słoni w Polsce (oczywiście biorąc pod uwagę zwierzęta żyjące tylko i wyłącznie na wolności). Jest jednak jedno miejsce, które w Kazachstanie stało się ostoją różnorakiego ptactwa wodnego, w tym flamingów karmazynowych. Jak dojechać do Korgalzhyn i jak zwiedzać to miejsce? Nie jest to zbyt popularny punkt wycieczek i większość osób nie wie o jego istnieniu, dlatego bez znajomości rosyjskiego ciężko dokopać się do konkretów umożliwiających bezproblemowe dotarcie.
Czym jest Rezerwat Korgalzhyn?
Korgalzhyn to obszar liczący około
250mln hektarów (w tym aż 198 hektarów to tereny podmokłe!).
Prawie kompletnie odizolowany teren (w dodatku umieszczony na
skrzyżowaniu dwóch szlaków migracyjnych ptactwa), step i jeziora
sprawiły, że upodobały go sobie nie tylko miliony ptaków, ale
również wilki, świstaki, moje ukochane marmuty, łosie, dziki i
inne zwierzęta. Z ptaków największym entuzjazmem darzone są
flamingi karmazynowe, czarne bociany, pelikany i żurawie. Pewniakiem
są bliskie spotkania z wielkimi, kolorowymi ważkami oraz
upierdliwymi komarami i meszkami. Resztę zwierzyny można
zaobserwować jeśli szczęście dopisze. I to nie z bliska. Jeżeli
chcecie wybrać się tam, żeby pogłaskać flaminga lub przytulić
marmuta to szkoda waszego czasu. Tam prawie wszystko obserwuje się z
dość dużej odległości, przez lornetkę i teleskop, w które
zaopatrują organizatorzy wycieczek. Rezerwatu nie da się zwiedzać
samemu (taka informacja od organizatorki wycieczki), bo na bramie
potrzebne jest okazanie specjalnej przepustki. Posiadają ją tylko
wykwalifikowani przewodnicy, którzy na pierwszym miejscu stawiają
zasadę „nie przeszkadzać zwierzętom, nie zbliżać się,
obserwować i czekać w ukryciu”. Takie podejście wydaje się być
bardzo dobre, ale też równoznaczne z tym, że niektórzy mogą się
tam po prostu nudzić i irytować. Co to za przyjemność jechać
ponad 2h do miejsca, w którym na pierwszy rzut oka nie ma kompletnie
nic poza stepem? Oglądać flamingi, które ledwo widać nawet po
idealnym ustawieniu lornetki? Bez sensu. Wypatrywać marmutów,
wilków itd. to jak szukać igły w stogu siana. To jasne, że na tak
rozległym terenie zwierzęta wybierają raczej zaciszne miejsca, a
nie główną drogę prowadzącą do mini parku z domkami dla tych,
którzy postanowili zostać tam na noc. A komary? To nie tak, że
siądzie jeden, czy tam dwa w przeciągu całej wycieczki. One siedzą
na tobie całym, wszędzie. Później już nawet nie chcesz wychodzić
z samochodu, żeby czegokolwiek wypatrywać, bo wiesz że od razu
zaatakują. Na końcu atakują już nawet w samochodzie, bo wnoszone
są tam na ubraniach i nie masz już dokąd uciec...
Jeżeli zraziło Cię to, o czym napisałam w nieprzesadzony sposób powyżej, to nie jest to miejsce, które chcesz odwiedzić. Osobiście cieszę się, że przeżyłam tą momentami męczącą przygodę, bo Korgalzhyn to miejsce totalnie autentyczne i to trzeba mu przyznać. Rezerwat, o którym nikt nie wie – czy to nie brzmi ciekawie?
P.S. Widziałam marmuta – to nie tak,
że na pewno ich nie będzie. Można spodziewać się wszystkiego,
ale lepiej nie mieć żadnych oczekiwań.
Jak dojechać do Korgalzhyn?
Rezerwat Korgalzhyn jest oddalony o
około 130km od Astany – stolicy Kazachstanu. Można dotrzeć tam
na 3 sposoby, z czego dwa właściwie się nie opłacają choć
pozornie wydają się świetną opcją. Wynajęcie taksówki to opcja
numer jeden, opcja numer dwa to dojazd marszrutką, które z Astany
odjeżdżają 4 razy dziennie (tak samo z powrotem). Ta opcja daje
transport do małej miejscowości, w której znajduje się muzeum
obrazujące co możemy spotkać na terenie rezerwatu i dlaczego.
Można tam również znaleźć nocleg, który oferują lokalne
rodziny dorabiające na ekoturystyce. Niewykluczone, że członkowie
takich rodzin będą w stanie zorganizować indywidualną wycieczkę
po parku za nieco niższą cenę, niż śpiewają sobie biura
znalezione na pierwszych stronach internetów. Skontaktowanie się z
nimi przed przyjazdem jest jednak praktycznie niemożliwe.
Kontaktowałam się nawet z pewną dziewczyną z Astany, żeby
pomogła mi znaleźć kontakt do lokalnych przewodników na
kazachskich stronach – nic nie znalazła.
Jeżeli chcecie mieć pewność i nie
macie czasu na takie poszukiwania oraz pieniędzy na jednodniową
wycieczkę za 400zł, polecam wybrać się z ACBK (Stowarzyszenie
Ochrony Biosfery Kazachstanu). Organizują wycieczki zazwyczaj w
weekendy przy minimalnej liczbie 6 osób (można dołączyć do innej
grupy), za cenę 150zł/os. W cenie jest transport tam i z powrotem,
lunch oraz kolacja, wejście do muzeum z przewodnikiem, ochraniacze
na nogi przed komarami, woda, przewodnik w j. angielskim lub
rosyjskim, lornetki. Podczas wycieczki przewidziany jest lunch w
postaci biwaku nad przepięknym jeziorkiem. Kolacja odbywa się już
w wiosce u lokalnej rodziny. Fajnie, że organizacja ta wspiera
rozwój ekoturystyki. Przy opcjach kilkudniowych organizują nocleg
właśnie u lokalnych rodzin. Skontaktować można się mailowo
(najlepiej pisać po rosyjsku) abck@abck.kz.
Numery telefonu można znaleźć na stronie www.acbk.kz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz