Rejs po zatokach Ha Long i Lan Ha
1/18/2020
Być w Wietnamie i nie popłynąć w rejs po zatoce Ha Long? Proszę bardzo, to żaden wstyd, ale nie popłynąć również po zatoce Lan Ha...nooo tutaj to już grube przegięcie. Którąś z nich trzeba wybrać i wcale nie musi to być ta najsławniejsza. Jakich opcji nie przegapić podczas wybierania rejsu? Gdzie wykupić rejs po zatokach i ile kosztuje taka przyjemność? Informacje praktyczne znajdziecie na dole posta.
Lan Ha Bay, piracka zapomniana kraina
Lan Ha Bay... kto słyszał tę nazwę
przed przyjazdem do Wietnamu? Na pewno bardziej w uszy rzucała się
sławna Ha Long Bay, siódmy cud świata, atrakcja, której nie wolno
przegapić! Muszę przyznać, że naczytałam się zbyt dużo, by
zależało mi na tym aby wybrać właśnie tą sławną, przepełnioną
zgiełkiem opcję. Jednakowoż daleka jestem od negowania wyboru na
rejs właśnie jej, bo tak na prawdę niezależnie od tego którą
zatokę wybierzecie i tak prawdopodobnie będziecie mega szczęśliwi.
Tyle że na Lan Ha Bay będziecie mogli to szczęście dzielić w
niewielkim, kameralnym gronie, a na Ha Long Bay będziecie mogli
szczęście wykrzyczeć i dzielić z setkami innych osób. Wszystko
zależy od upodobań no i oczywiście od pory wyjazdu, bo mam
wrażenie że początek października nie jest typowym rozpoczęciem
sezonu turystycznego w tej części kraju. Wszystko było podejrzanie
spokojne.
Około godziny 10:00 czarny samochód
podjechał pod drzwi naszego hotelu. Po 5 minutach jazdy dotarliśmy
do portu Ben Beo, gdzie czekała już na nas młoda Wietnamka, która
wytłumaczyła gdzie kupić bilety upoważniające do przebywania na
terenie zatoki, a później wpakowała nas do właściwej łodzi.
Zdecydowaliśmy się wynająć ją na wyłączność w 4 osoby,
chociaż prawdopodobnie mogłoby wejść ich tam około 10. Dzień
wcześniej odbyły się negocjacje w porcie oraz wymiana numerami
Whatsapa, na którym odbył się ciąg dalszy negocjacji, a
następnie umówienie się na transfer, godzinę itd. Łódź była
dość wypasiona i z zazdrością patrzyłam na małe, klimatyczne
łódeczki lokalsów przemierzające zakątki zatoki. Zapomniałam o
tym szczególe prawie natychmiastowo, ponieważ oczom zaczęły
ukazywać się widoki jak z Piratów z Karaibów, chociaż wcale ich
tam nie nagrali. Ale mogliby. Wyrastające jedna za drugą strzeliste
skały, porośnięte zieloną roślinnością w połączeniu z
turkusową wodą dawały wspaniały efekt.
CZEGO NIE PRZEGAPIĆ PODCZAS REJSU PO ZATOCE LAN HA?
Pływające wioski
Zamieszkać w domku na drzewie –
marzenie co drugiego dzieciaka, a słyszeliście o ludziach
mieszkających w domkach na wodzie? I to tak na poważnie tzn. dobre
kilka kilometrów od lądu. Wiosek w zatoce jest około 16 i mają
swoje nazwy, a najpopularniejsze z nich to Cua Van, Vong Vieng oraz
Ba Hang. Ludzie żyjący w taki sposób utrzymują się głównie z
połowów, choć coraz częściej również z turystyki poprzez
sprzedawanie ręcznie robionych produktów, wypożyczanie kajaków
lub oferowanie niezapomnianego noclegu w pływającym domku. Przy
domach zrobione są baseny, w których hoduje się złowione ryby,
kraby, krewetki, a następnie towar sprzedawany jest turystom lub
trafia na targi odbywające się na lądzie. W wioskach trzyma się
również jedną rybę, o którą troszczy się jak o członka
rodziny. Mowa o tzw. Lucky fish, czyli rybie mającej przynosić
szczęście wiosce. Ryby te osiągają nawet ponad metr długości.
Niektóre domy są ze sobą połączone, ale nie jest to połączenie
permanentne. W każdym momencie można odłączyć się od sąsiadów
(którzy najczęściej są rodziną) i podryfować wraz ze swoim
domem w inną stronę. Co ciekawe razem z rybakami na oceanie
mieszkają również psy. Pełnią one ważną rolę, a mianowicie
odstraszają ptaki polujące na ryby. O zapas słodkiej wody,
warzywa, owoce i inne produkty spożywcze raczej nie trzeba się
martwić, ponieważ do wiosek co jakiś czas przypływa sklep, w
którym rybacy mogą zakupić potrzebne rzeczy. Życie na wodzie
wydaje się być dość ciężkie, a przede wszystkim monotonne, ale
jest to bardzo ważny element wietnamskiej kultury.
Wyspa małp – Monkey Island
Wyspa kiedyś była znana jako Cat Dua,
jednak nazwę zmieniono wraz z momentem przywiezienia na nią małp,
które poprzez dużą ilość turystów stały się względem nich
bardzo odważne. Paradują po plaży, wyłudzają jedzenie i z chęcią
wskakują na plecy w celu otwarcia plecaka (dobrze wiedzą jak
obsługiwać się z zamkiem). Wyspa jest idealnym miejscem, żeby z
bliska przyglądnąć się tym psotnikom, ale pamiętajmy o tym żeby
ich nie dokarmiać i nie dokładać jednocześnie cegiełki do ich
uzależnienia się od turystów. Na wyspie są również atrakcyjne
plaże i bardzo czysta woda, więc obowiązkowo należy mieć ze sobą
strój kąpielowy, ale nie tylko! Jeśli chcecie zobaczyć naprawdę
piękne widoczki, warto mieć ze sobą również obuwie typu trampki
lub adidasy i wspiąć się na szczyt znajdujący się na wyspie.
Zdecydowanie nie jest to dobra atrakcja dla osób w japonkach, bo im
wyżej tym skały robią się ostrzejsze i śliskie, więc łatwo o
skaleczenie.
Kajaki
Jeśli tak jak ja boicie się wody, a
tym bardziej kajaków to to jest idealny moment, żeby się
przełamać! Podążanie własnymi ścieżkami pływając po zatoce
to coś wspaniałego. Poza tym można znaleźć dziewicze, dzikie
plaże i stworzyć sobie rajską scenerię do krótkiego odpoczynku.
Zapamiętajcie jednak dobrze drogę powrotną do pływającego domku,
z którego zostały wypożyczone kajaki, bo przy takiej ilości skał
wystających z wody łatwo się pogubić.
Informacje praktyczne
Lan Ha Bay to geologicznie przedłużenie
zatoki Ha Long, ale leży ona w innej prowincji. Rejsy po tej zatoce
startują głównie z wyspy Cat Ba, a dokładnie z portu Ben Beo, z
którego można również popłynąć na właściwą zatokę Ha Long
– wszystko zależy od osoby oferującej rejs. Port znajduje się w
niedalekiej odległości od centrum najpopularniejszego miasteczka
wyspy, dlatego warto podejść tam (lub podjechać) dzień przed
planowanym rejsem i zrobić małe rozeznanie w cenach oraz wstępnie
umówić się z właścicielami łodzi na godzinę rejsu. Wybór jest
naprawdę duży począwszy od malutkich kameralnych łódeczek na
kilka osób (można wynająć też całą dla siebie, tylko cena
będzie stosunkowo wyższa), przez średniej wielkości łodzie, po
typowe wielkie łódy, nierzadko imprezowe (tj. niby rejs w naturze,
ale z głośników leci techno). Wachlarz usług jest szeroki, a
atrakcje których nie może zabraknąć podczas rejsu to na pewno
pływające wioski, kajaki i Monkey Island. Bardzo miłym
zaskoczeniem była też bogata, lokalna kolacja serwowana podczas
rejsu, ale to również wpływa na cenę oraz czas trwania wycieczki.
Nasz rejs trwał 4h i wystarczyło to w zupełności, chociaż osoby
bardzo lubiące przebywanie na wodach zatoki mogą przemyśleć opcję
noclegu na jednej z pływających wiosek lub na jednym ze statków.
Na wyspie Cat Ba działa bardzo dużo agencji turystycznych oraz
dodatkowo każdy właściciel hotelu/hostelu/pensjonatu ma swoje
kontakty i z chęcią pomoże przy organizacji rejsu marzeń. Trzeba
pytać.
Nasz rejs średniej klasy łódką
kosztował 450VND od osoby przy obłożeniu 4 osobowym (tak jak
wspominałam wejdzie tam pewnie z 10). Czas trwania 4h, w tym bogaty,
lokalny posiłek, oglądanie pływających wiosek, około 1h godzinny
przystanek na Monkey Island, około 1h na kajaki, była też
możliwość przycumowania do jednej z dzikich plaż i kąpiel w
zatoce, jednak zraziła nas ilość śmieci tam dryfujących. Plaże
znacznie lepiej prezentowały się na wybrzeżu Monkey Island, więc
tam kąpiel mogę polecić w 100%.
Dla porównania mniej ekskluzywna łódka
(taka malutka, drewniana) bez posiłku to koszt około 200VND/os
Co zabrać w rejs?
Krem przeciwsłoneczny (!), strój
kąpielowy, wodę do picia, całe buty (jeśli macie zamiar wspiąć
się na szczyt Monkey Island, co bardzo polecam), coś na głowę,
okulary przeciwsłoneczne i aparat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz