Wielki Szyszak i Śnieżne Kotły – trekking ze schroniska Odrodzenie
4/28/2020
Jeśli jedziecie w Karkonosze tylko na weekend mając do dyspozycji niewiele czasu na trekking to przedstawiona poniżej trasa na pewno przypadnie wam do gustu. Duchy, demony i dziwne zjawiska kontra jeden z najpiękniejszych widoków w Karkonoszach, a na to wszystko wystarczy przeznaczyć jedynie połowę dnia.
Czas przejścia: ok. 5h
Ilość kilometrów: 14 km
Schronisko „Odrodzenie”
Przygodę polecam zacząć w schronisku
„Odrodzenie” (lub w jakimkolwiek innym pobliskim schronisku) to
zdecydowanie pogłębia górski klimat i ochotę na wędrówkę.
Jeżeli spędzacie w Karkonoszach tylko weekend i zależy wam również
na tym, żeby wygospodarować trochę czasu na zwiedzenie innych
ciekawych miejsc, które niekoniecznie znajdują się w górach to
zapraszam do przeczytania posta o Karkonoszach i okolicach na
weekend, który pojawi się niebawem. Do schroniska Odrodzenie można
wyjechać samochodem od strony czeskiej, dlatego to świetna opcja na
zakończenie intensywnego dnia poświęconego na zwiedzanie, a
jednocześnie zapewnienie sobie dobrego startu na kolejny dzień
trekkingu. Zimą dojazd do schroniska może być utrudniony, ale o
stan drogi można zapytać telefonicznie obsługę schroniska. Zimą
samochód zostawia się zazwyczaj na parkingu hotelu Spindlerova
Bouda po wcześniejszym okazaniu rezerwacji i uzyskaniu specjalnego
zezwolenia (w innym wypadku samochód może zostać odholowany). Po
pozwolenie należy udać się do schroniska, po czym dać go do
podbicia w recepcji w Spindlerovej Boudzie.
Budynek schroniska ma bogatą historię.
Wybudowany został w 1928r i przez ten czas służył jako
schronisko, dom wypoczynkowy dla niemieckich oficerów podczas II
wojny światowej, siedziba organizacji nazistowskiej oraz placówka
Wojsk Ochrony Pogranicznej. Obecnie jego właścicielem jest Polskie
Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze i cieszy się dobrą renomą
wśród górskich wędrowców.
Schronisko Odrodzenie – Wielki Szyszak – Śnieżne Kotły trasa
Niezależnie od pory roku na szlak
warto wyruszyć wcześnie rano, bo nie ma co ukrywać – jest on
dość mocno oblegany. Patrząc na ilość skiturowców,
splitboardzistów i dzieciaków z sankami, jaką minęliśmy w drodze
powrotnej można stwierdzić, że szlak jest idealny dla każdego i
każdy chce skorzystać z niego na swój sposób.
Cały szlak czerwony, którym dojdziemy
ze schroniska do Śnieżnych Kotłów zahaczając po drodze o Wielki
Szyszak jest bardzo łagodny. Biegnie on na przemian po polskiej i
czeskiej stronie i stanowi część tzw. Drogi Przyjaźni
Polsko-Czeskiej (w całości ta droga liczy sobie 27,7km). Trasa
przebiega również przez dwa szczyty: Śląskie Kamienie oraz
Czeskie Kamienie, których nazwy absolutnie nie są przypadkowe.
Znajdują się tam pokaźnej wielkości skały. Domyślam się, że
ich wielkość jest jeszcze bardziej pokaźna w lecie, kiedy można
zobaczyć je w pełnej okazałości. Z tego miejsca w oddali ukazuje
się już charakterystyczna telewizyjna stacja przekaźnikowa, a
przed nią Wielki Szyszak.
Na Wielki Szyszak teoretycznie nie
prowadzi żaden szlak, ale podobno są tam wybudowane kamienne
schodki, którymi można dostać się na szczyt w lecie. Zimą
natomiast warto obejść Wielki Szyszak od strony południowej tzn
tuż przed nim odbić ze szlaku czerwonego nieco w lewo (zaznaczone
kolorem żółtym na mapce poglądowej). Z tamtej strony szczyt jest
łatwiejszy do zdobycia w zimowych warunkach. Przez Wielki Szyszak
przebiega granica polsko-czeska i jest to jednocześnie drugi
najwyższy szczyt polskich Karkonoszy (1509m n.p.m.).
Z Wielkiego Szyszaka do Śnieżnych
Kotłów jest już rzut beretem. Warto udać się na taras widokowy,
z którego rozpościera się idealny widok na Kotły i stację
nadawczą. To miejsce to jednak nie tylko piękne widoki, bo jeśli
myślicie że takie szalone formacje jak kotły polodowcowe nie
doczekały się swoich legend to jesteście w błędzie. Wyobraźnia
człowieka połączona z ogromnymi, pionowymi ścianami skał dała
początek baśniom i legendom o przerażających demonach
zamieszkujących ten zakątek Polski. Najpopularniejszym stworem,
którego ponoć nie raz widywali pasterze stał się Czarny Diabeł.
Jego wygląd według pasterzy był dokładnie taki, jaki
prawdopodobnie wyobrazilibyście sobie nawet bez szczegółowego
opisu. Czarny, owłosiony, stwór ze skołtunioną sierścią
poruszający się w nienaturalnie szybki i zwinny sposób. Zwłaszcza
po pionowych ścianach Śnieżnych Kotłów. Z takimi informacjami to
miejsce staje się jeszcze bardziej magiczne, szczególnie w mglisty
dzień, prawda?
Ciekawym zjawiskiem jest również
Wędrujący Kamień, który od lat przesuwa się po dnie Czarnego
Kotła Jagniątkowskiego. Ważąca ponad tonę kilkumetrowa skała
przemieszcza się już od dawna, a w pierwszych dokładniejszych
badaniach tego zjawiska wyliczono, że w przeciągu 14 lat kamień
zmienił swoje położenie aż o 30m! Krążą legendy, że kiedy
Wędrujący Kamień wyjdzie w końcu z Czarnego Kotła nastąpi
koniec świata. Oczywiście zostały przeprowadzone również
badania, które wyjaśniają dlaczego kamień nie może usiedzieć na
jednym miejscu tylko urządza sobie wędrówki, ale bardziej podoba
mi się wersja, w której po prostu uznaje się kamień za magiczny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz