Surowy klimat, czyli Godoya i Alesund zimą
12/26/2017
Jesień i zima to moment, w którym większość osób starannie szuka pretekstów, które umożliwiłyby spędzenie jak najwięcej czasu w domu. Po wywiązaniu się z postawionego sobie celu zaczynają się poszukiwania motywacji, które często owocują wyjazdem do ciepłych krajów. A gdyby tak pojechać zimą tam, gdzie jest jeszcze zimniej? Gdyby tak dzień trwający 8 godzin zamienić na taki, który trwa 5? Brzmi okrutnie, ale przebywanie w surowym kraju w surową porę jest co najmniej ciekawym doznaniem.
Alesund - miasto
odrodzone z popiołów
To nietypowe, portowe
miasteczko zauroczy każdego, kto lubi nieszablonowe widoki. Swoją
popularność i oryginalny wygląd Alesund jak na ironię zawdzięcza
pożarowi, który miał miejsce w 1904r. Tragedia drewnianego
miasteczka odbiła się szerokim echem w świecie, dzięki czemu
pieniądze na odbudowę zostały zebrane bardzo sprawnie i szybko
przystąpiono do remontu. Sprawę odnowy miasta bardzo wziął sobie
do serca ówczesny Cesarz Niemiec Wilhelm II, który jak większość
Francuzów, Niemców i Austriaków uwielbiał Art Nouveau (inaczej
mówiąc- secesję) i możliwe, że ten fakt przyczynił się również
do odbudowy miasta w takim stylu. Architekturę secesji
charakteryzowała elastyczność, nowe spojrzenie, abstrakcja i brak
nawiązania do jakichkolwiek wcześniejszych stylów. Te czynniki
sprawiły, że teraz możemy podziwiać ciekawą zabudowę, ale to
nie wszystko. Miasto leży na półwyspie i kilku wyspach, u ujścia
fiordów do Morza Norweskiego. Ciężko sobie wyobrazić jak w
rzeczywistości może to wyglądać, dlatego warto pokonać 418
schodów i wyjść (lub wyjechać samochodem) na wzgórze Aksla, na
szczycie którego nie będzie nam już potrzebna wyobraźnia. Co
robić w samym mieście? Najlepiej po prostu dać sobie czas na to,
żeby trochę pobłądzić. Natrafić można na latarnię morską (w
której swoją drogą można wykupić nocleg), Sunnmore Museum, czyli
skansen z kolekcją dawnych łodzi oraz kilkudziesięciu budynków z
dawnych lat (sama okolica jest również warta uwagi), a przy dobrej
pogodzie można wspiąć się na pobliski Sukkertoppen.
Zimowa pogoda
Grudzień w Alesund jest
bardzo kapryśny i z racjonalnego punktu widzenia przyjazd w tym
okresie nie jest dobrym pomysłem, jeżeli ma się jakieś konkretne
plany, niż po prostu BYĆ. Można też mieć plany i liczyć na łud
szczęścia, który przyniesie kilka bezdeszczowych dni pod rząd.
Ogólnie grudniową pogodę w Alesund oceniam na lekko stukniętą
(nie wiem jak to inaczej nazwać). Najpierw leje, 10 minut później
jest biało od śniegu, a już po chwili nie ma ani śniegu, ani
deszczu. Kolejna dziwna sytuacja ma miejsce rano, kiedy o godzinie
10:00 dopiero zaczyna się przejaśniać. Niby to nic takiego, ale mi
osobiście dawało to uczucie lekkiego czasowego zagubienia. Budząc
się o godzinie 8:00 myślałam, że jest 5:00, wstając o 10:00,
myślałam, że jest 7:00 i ciężko mi było przyjąć do
wiadomości, że jest inaczej.
Dzień kończy się
między godziną 15:00, a 16:00, ale po zachodzie można odkrywać miasto na nowo, bo wygląda zupełnie inaczej (szczególnie ze wzgórza).
Zorza polarna
Przez pewien czas zorza
polarna stanowiła główny cel mojej podróży, ale na szczęście w
porę go zmieniłam. W grudniu, w tej części kraju nie jest to
częste zjawisko, jeżeli więc głównym powodem wyjazdu jest chęć podziwiania zorzy, to lepiej wybrać się nieco bardziej na północ.
Z moich obserwacji „pogody zorzy polarnej” wynika, że w tym
okresie o wiele większe szanse na jej zobaczenie mamy chociażby w
Trondheim, a bilety lotnicze w to miejsce są bardzo podobne cenowo
(czyli tanie). Więcej o cenach i kosztach wyjazdu pisałam w poście o tanim wyjeździe do Norwegii. Do śledzenia aktywności zorzy w Norwegi polecam
aplikację Norwaylights, która w moim przypadku skutecznie
przepowiedziała jej brak. Dodatkowo apka jest prosta w obsłudze i
umożliwia godzinowe śledzenie nasilenia zorzy. Obok godzin mamy 3
polecenia: WAIT, TRY, GO! Z czego ostatnia komenda jest najbardziej
wyczekiwana.
Wyspa skarbów - Godoya
Godoya jest położona
około 20km od Alesund. Prowadzi do niej droga składająca się w
większości z mostów lub podwodnych tuneli. Tunele często są
zamykane i obowiązuje ruch wahadłowy co wiąże się z
koniecznością odczekania nawet do 30 minut. To samo tyczy się
chociażby dojazdu na Vigrę, czyli wyspę, na której znajduje się
lotnisko. Tam ruch wahadłowy obowiązuje od 20:00 do 00:00, a od
00:00 do 5:00 rano trasa jest całkowicie zamknięta.
Sama Godoya to perełka
pełna ciekawych miejsc i przede wszystkim pięknych widoków. W
grudniu nie spotkaliśmy tam prawie nikogo zwiedzającego co
podsycało tajemniczą aurę. Na wyspie można zobaczyć wioskę
Alnes, w której znajduje się latarnia morska pełniąca funkcję
nawigacyjną dla rybackich łódek. W pobliżu latarni jest plaża
surferów, którzy wykorzystują wielkie fale nawet w grudniu! Wśród
czarnego piasku i kamieni można znaleźć dużo stożkowatych
muszli. Przy dobrej pogodzie warto wspiąć się na Storhornet. Wejść
można zarówno od strony południowej, jak i północnej. Na
szczycie czeka kamień wiszący nad przepaścią (coś w stylu
Trolltunga), wodospad, panorama obejmująca Ocean Atlantycki,
okoliczne wyspy (w tym Alesund) i Alpy Sunnmore oraz rybackie
jeziorko. Na wyspie znajduje się jeszcze jedna latarnia, która jest
zdecydowanie punktem obowiązkowym. Można do niej dotrzeć jedynie
na własną odpowiedzialność ze względu na występujące tam silne
wiatry. Krajobraz jest typowo norweski – dwa domki czerwony i
żółty, latarnia, góry, statki i nic więcej. A w zasadzie byłby
typowo norweski, gdyby nie pewien kopiec i kamień. Eilif Burial
Mound, czyli kurhan z 400r p.n.e. został odkryty dopiero w 1948r.
Jest szeroki na 37m i wysoki na 5m. Ze względu na dość pokaźne
wymiary oraz cenne rzeczy znalezione w grobowcu, naukowcy
przypuszczają, że pochowani tam zostali przedstawiciele wysokiej
klasy społecznej. Niedaleko grobowca stoi kamienny pomnik.
Alesund jesteśmy w stanie zwiedzić pieszo, ale Godoyę najlepiej objechać w koło samochodem (szczególnie zimą, gdy wiatr i temperatury nie sprzyjają). Nas na wycieczkę zabrała hostka z couchsurfingu, dzięki czemu uniknęliśmy konieczności wypożyczania samochodu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz