Kazachstan
,
Kirgistan
,
warto
Kaniony Azji Środkowej – Skazka czy Charyn?
6/30/2018
Zdjęcia dwóch wyżej wymienionych kanionów sprowadziły mnie błyskawicznie do Azji Środkowej. Spowodowały również znaczne przesunięcie w czasie wyjazdu do Stanów, o którym często marzyłam pod kątem rozpościerania ramion na zboczu ogromnego Kanionu Kolorado. Wcześniej nie przeszło mi nawet przez myśl, że gdzieś na świecie może być podobne miejsce. A jednak...Teraz dwa zasadnicze pytania. Jak zorganizować sobie wycieczkę do Charyn Canyon i Skazka Canyon (Fairy Tale) na własną rękę? No i co lepsze? Charyn w Kazachstanie, czy Fairy Tale w Kirgistanie? Od razu mówię, że najbardziej odczuwalną różnicą między kanionami jest stopień trudności dotarcia do nich (oczywiście dotyczy osób bez samochodu i bez chęci wykupowania wycieczek zorganizowanych) - zaraz wszystko wyjaśnię.
Charyn Canyon
Skąd się wziął i co można tam zobaczyć?
Charyn to zdecydowanie
jedna z głównych atrakcji południowego Kazachstanu, żeby nie
powiedzieć całego Kazachstanu.
Atrakcyjność terenu nie
idzie w parze z odwiedzającymi go turystami, a nawet jeśli akurat
trafi się na jakieś większe zgromadzenie, to teren jest tak
rozległy, że bardzo łatwo się oddalić. Długość kanionu wynosi
aż 150km, a wysokość ścian dochodzi do ponad 200m. Kanion powstał
około 12 milionów lat temu, za sprawą jednej z najgłębszych rzek
w północnej części gór Tien Shan (do 300m głębokości!) oraz
niszczycielskiego działania wiatru. Kształty, które udało się
wyrzeźbić Matce Naturze są niesamowite, zwłaszcza, że materiałem
budulcowym był w tym wypadku czerwony piaskowiec. Kanion dzieli się
na 5 części, a najpopularniejszą jest Dolina Zamków obejmująca
formacje skalne do złudzenia przypominające potężne fortece.
Najbardziej spektakularnie wyglądają o zmierzchu, gdy widać już
tylko kontury zamczysk. Ciężko uwierzyć, że ukształtował je
przypadek. Na terenie kanionu żyje też około 36 gatunków ssaków
(lisy, kozice górskie, łasice...) oraz około 200 gatunków ptaków.
Idealnie jest leżeć sobie opartym o czerwone skały i oglądać
orły krążące nisko, tuż nad krawędziami kanionu. Żyje tam
również wiele gatunków jaszczurek i węży, a nawet żółwie.
Żółwi się nie spodziewałam.
Legendy o Kanionie Szaryńskim
Jak to zazwyczaj bywa z
miejscami tego typu, kanion owiany jest wieloma legendami.
Najbardziej znana mówi, że niegdyś były tam wrota do wnętrza
ziemi. Kanion na odludziu upodobały sobie złe duchy, które nie
chciały, by śmiertelnicy zakłócali ich spokój. Ludzie wierzyli
również, że owe złe duchy zmuszały żyjące tam zwierzęta do
skakania w przepaść z wysokich klifów. Teraz twierdzi się, że
powodem licznych zwierzęcych samobójstw były wilki zapędzające
ofiarę blisko krawędzi, a ta z braku laku często postanawiała
skoczyć.
Podobna legenda dotyczy
czarownic, które według wierzeń zwabiają nocujących tam turystów
na wysokie skały, a następnie popychają w przepaść. Ja nocowałam
w dolinie, więc czarownice mnie oszczędziły.
Jak dostać się do Charyn Canyon i ile kosztuje wstęp?
Zacznijmy od łatwiejszej
odpowiedzi. Wstęp kosztuje około 700 KZT/os.
Dojazd można
zorganizować na kilka sposobów, startując z miejscowości Ałmaty.
Czas dojazdu z Ałmaty zajmuje około 3h (200km) główną drogą,
a następnie około pół godziny (10km) drogą boczną,
która usłana jest dziurami (oczywiście brak nawierzchni).
Po pokonaniu tego odcinka pojawia się mała budka, w której należy
uregulować opłatę za wstęp, wpisać się do wielkiej księgi
odwiedzających i teoretycznie można jechać dalej. W praktyce
wygląda to tak, że większość osób decyduje się iść na nogach
ze względu na piękne widoki lub samochód nieprzystosowany do jazdy
w trudnym terenie. Od budki z
opłatami, do małej oazy w Dolinie Zamków pozostają około 3km
drogi.
Najbezpieczniej i
najłatwiej jest wykupić wycieczkę zorganizowaną przez biuro
turystyczne. Najczęściej oferowane są opcje jednodniowe lub
dwudniowe. Podczas takiej wycieczki nie trzeba się o nic martwić,
ale przez to bardzo dużo może nas ominąć (przygód). Biura oferujące
wyjazdy do kanionu można znaleźć wszędzie, poczynając od stron
internetowych. Jeżeli kogoś interesuje ta opcja to zdecydowanie
bardziej polecam rozejrzeć się za jakimś biurem już w
miejscowości Ałmaty. Decydując się na przewodnika z językiem rosyjskim można sporo zaoszczędzić.
Druga opcja to dojazd
własnym samochodem. W miarę bezpieczna dla samochodu jazda jest
możliwa do momentu budki z poborem opłat. Później w zależności
od tego dokąd się jedzie. Większość osób jedzie do Doliny
Zamków, a tam zjazd jest dość ciężki. W zasadzie byłam bardzo
zdziwiona, że w ogóle jest umożliwiony. Niemcy, którzy podrzucali
nas kawałek na stopa nie podjęli się dalszej jazdy. mimo tego, że
mieli samochód terenowy. W razie potrzeby kursują też odpowiednio
przygotowane taksówki, ale ciężko powiedzieć na jakiej zasadzie
je zamówić. Wydaje mi się, że są one przeznaczone głównie dla
grup zorganizowanych z opcji wcześniejszej.
Trzecia, najbardziej
emocjonująca opcja to dojazd do kanionu bez wycieczki zorganizowanej
i bez własnego samochodu. I tutaj przytoczę moją przygodę, z
której na koniec postaram się wyciągnąć praktyczne wskazówki
dla osób chcących zrobić to samo. Mając dużo czasu i zapału
można łapać stopa już z Ałmat, najlepiej stojąc na głównej
drodze A351. Przy mniejszej ilości czasu należy udać się na
Sayakhat Bus Station, z której odjeżdżają marsztutki i
taksówki. Biorąc pod uwagę informacje znalezione w internecie
oraz uzyskane na miejscu – do kanionu jeździ marszrutka widmo,
która niby jest, ale nikt jej nigdy nie widział. Najprawdopodobniej
można ją złapać w sobotę, ale jest to bardzo wątpliwa opcja. Na
szczęście stado taksówkarzy nie pozwoli na to, żebyś dojechał
bez ich pomocy w miejsce, w które chcesz się dostać. Cena
wyjściowa za taksówkę od kanionu zaczynała się od 200000KZT za
dwie osoby, ostatecznie doszliśmy do kompromisu obniżając ją do
80000KZT za dwie osoby. Rozmowa nie była łatwa, bo klientów
mało, więc wszyscy rzucili się na nas jak lwy na mięso. W dodatku
nie wiedzieć czemu komunikacja odbywała się za pomocą google
translate, który tłumaczył tak bezsensownie, że zaczynałam mieć
wątpliwości, czy oni w ogóle chcą coś sensownego przekazać. Jak
to zwykle bywa po ciężkich taksówkowych negocjacjach następuje
kilkugodzinna przerwa, podczas której kierowca stara się znaleźć
innych klientów, co by nie marnować kursu tylko na dwie osoby. Ruch
na placu był prawie zerowy, dlatego zaczęłam powątpiewać w to,
że kiedykolwiek ruszymy. W międzyczasie odbyła się próba odbicia
nas przez innego taksówkarza, który swoją drogą bardzo dużo
wiedział o Polsce. Zachwalał czterech pancernych i psa (cztyry
bronie maszyny i sabaka), wspominał o katastrofie w Smoleńsku
podając przy tym konkretne liczby ofiar i wypytywał o jakieś
zamieszki w Warszawie, o których nawet nie słyszałam.
Ostatecznie wyruszyliśmy.
W trakcie podróży była krótka przerwa na małym targu
warzywno-owocowym. Po dwóch godzinach jazdy kierowca zatrzymał
się na środku niczego i oznajmił, że nie może zboczyć z kursu i
on jedzie prosto, a my mamy iść sobie 13km na nogach w prawo.
Biorąc pod uwagę około 4h marszu w słońcu, bez nawet
najmniejszego drzewka, czy skały, za którą można by się
schronić, nie wyglądało to kolorowo. A już zupełnie czarno
wyglądało to, gdy uświadomiliśmy sobie, że musimy nieść 13
kilogramowe plecaki i kończą nam się zapasy wody. Staliśmy tak
chwilę w lekkim szoku, patrząc jak oddala się nasza taksówka. W
zasadzie patrząc jak oddala się nasza jedyna nadzieja, bo nic
innego nie jechało, a jak już to w drugą stronę. Przeszliśmy
około 2 kilometrów i nagle naszym oczom ukazała się ciężarówka
zmierzająca w tym samym kierunku co my. Powoli zbliżała się do
nas, a razem z nią wracał promyk nadziei. Promyk zamienił się w
ogień, gdy kierowca od razu zgodził się nas podwieźć. Nie
krył zdziwienia i wypytywał jak się tam znaleźliśmy i czemu
idziemy na nogach. Muszę tutaj dodać, że w samochodzie wcale
nie było miejsca na pasażerów. Nawet nie chcę wiedzieć na czym
siedziałam, dodatkowo byłam zmięta jak kartka papieru, ale wciąż
szczęśliwa, że jadę. Okazało się, że w pobliżu kanionu
rozpoczęła się jakaś poważniejsza budowa i stąd ta ciężarówka.
Nasz staruszek-kierowca całą drogę coś opowiadał, wyraźnie
zadowolony z naszego towarzystwa. Raz pokazywał, w którą stronę
są Chiny, raz opowiadał o tym jak walczył w niemieckiej armii, a
na końcu o klimacie w kanionie Szaryńskim. Pamiętam jak
wypowiedział wtedy słowa „tutaj nigdy nie pada”. To był
świetny dowcip. Czułam się bardzo wyjątkowa, gdy godzinę później
złapała nas burza i ulewa. Staruszek dowiózł nas do budki z
biletami wstępu. W momencie uiszczania opłaty młodemu Kazachowi
spodobały się moje okulary i uradowany przymierzał je,
przeglądając się w lustrze. Raz po raz rozbawiony zadawał
pytanie, czy to prezent dla niego. Ja nieco mniej rozbawiona
próbowałam mu je odebrać, bo kawałek dalej czekało już na nas
dwóch obserwatorów ptaków z Niemiec, którzy zgodzili się
podwieźć nas jeszcze kawałeczek dalej. Ostatecznie zostało nam
około 2-3km pieszej, przyjemnej wędrówki kanionem. Na końcu drogi
była mała oaza, o której napiszę za chwilkę.
Powrót z Kanionu
wyglądał łudząco podobnie. 3 kilometry pieszej wędrówki do
budki. Tam pilnujący ładu żołnierz pozwolił nam usiąść w
małej altance i zaczekać na transport. Próbowaliśmy dowiedzieć
się czegoś o marszrutkach lub autobusach, ale twierdził że nie
ma. Ostatecznie po raz kolejny zabrała nas ciężarówka. Jak się
okazało kierowca już doskonale znał nas z opowieści swojego
kolegi, także nie musieliśmy zbyt wiele tłumaczyć. Przejechaliśmy
z nim ładny kawał drogi, bo jechał w tym samym kierunku co my.
Teraz krótkie
podsumowanie dojazdu do kanionu na własną rękę. Taksówką lub
autostopem z Ałmaty najlepiej wyjechać wcześnie rano lub ustalić
z kierowcą, że zawiezie was od razu pod budkę z biletami. Jeżeli
nikt nie wykaże chęci zawiezienia pod kasę biletową, to im
wcześniej znajdziecie się na 10km odcinku drogi prowadzącej
strikte do kanionu, tym większe prawdopodobieństwo, że ktoś nią
pojedzie i zabierze was ze sobą. Popołudniu raczej wszyscy wracają.
Stopa powrotnego z kolei lepiej złapać po południu, z tych samych
przyczyn.
Przy opcji własnoręcznie
zorganizowanego wyjazdu polecam zostać w kanionie na noc i trochę
ochłonąć. Dodam, że swoją podróż odbyłam w połowie czerwca,
gdy ruch był prawie zerowy. Podobno w lipcu i sierpniu ludzi jest
więcej, więc i o transport powinno być łatwiej oraz o nocleg
trudniej (chyba, że macie namiot).
Nocleg i jedzenie w Charyn Canyon
W kanionie znajduje się
Eco-Park, malowniczo położony w Dolinie Zamków, nad samą rzeką
Charyn. Oferowane są noclegi w domkach typu bungalow lub jurtach 8
osobowych. Cena za jurtę 45000 TNG (nie da się wykupić jednego
miejsca). Koszt 2-osobowego bungalow 16000 TNG, 3-osobowy 24000 TNG.
Domki wyposażone są w łóżka i małą półeczkę, ale czego
chcieć więcej. Prąd włączają około godziny 20:00. Toaleta i
prysznice znajdują się w odległości 50m. Oczywiście toaleta w
postaci dziury w ziemi, a prysznice w postaci budki bez ciepłej
wody.
Rezerwacja noclegu w Eco
Parku jest możliwa pod adresem mailowym info@eco-park.kz.
Polecam przetłumaczyć maila na język rosyjski, w innym wypadku
możecie pozostać bez odpowiedzi. Płatność na miejscu.
Jest tam niezwykle,
dziko, zachwycająco. W połowie czerwca prawie wszystkie domki stały
puste. Oczywiście jest też opcja rozbicia namiotu. Można to zrobić
gdziekolwiek.
Eco Park oferuje posiłki
oraz napoje, które można nabyć w polowej restauracji. Ceny są
dość wysokie. Woda 1,5l - 6zł, śniadanie amerykańskie 25zł,
szaszłyk 13zł, ryż z mięsem i marchewką 20zł, piwo butelkowe
8zł.
Na miejscu można wykupić
wycieczkę objazdową po kanionie, ale bardziej opłacalne jest to w
przypadku grup.
Fairy Tale Canyon (Skazka)
Czym jest Skazka?
Skazka to po rosyjsku
bajka. Kanion w Kirgistanie, któremu została przypisana ta nazwa z
pewnością na nią zasługuje. Jest on zupełnie inny od Kanionu
Szaryńskiego, ale równie niesamowity i równie wolny od turystów.
Został ukształtowany przez wodę, wiatr i lód, choć obecnie jest
suchą doliną. Skały w kanionie przybierają różne barwy od
żółtych, przez pomarańczowe, aż po czerwono-brązowe. W
niektórych miejscach można zaobserwować kolorowe prążki.
Dodatkowo z kanionu widać słynne jezioro Issyk-Kul. Po drodze można
natknąć się na jurty (typowo turystyczne), w których oferują
gorący czaj, kawę oraz pamiątki.
Legendy o kanionie Fairy Tale
Legenda głosi, że dawno
temu Issyk-Kul nie było wypełnione wodą, a na jego dnie żyły
potężne cywilizacje (podobno archeolodzy naprawdę odkryli tam
pozostałości po miastach). Pewnego razu siedmiogłowy smok zakochał
się w pięknej dziewczynie mieszkającej w jednym z miast i poprosił
ją o rękę (co to w ogóle za pomysł). Ona odmówiła, gdyż była
zakochana w innym młodzieńcu. Smok okropnie się wkurzył i
oznajmił, że rzuca czar na studnię, która w każdą pełnię
księżyca będzie zalewała miasto. Po tych słowach zapadł w
głęboki sen. Ludzie poinformowani przez smoka o jego misternym
planie wiedzieli, że co miesiąc muszą szczelnie zamykać studnię,
by woda nie zalała ich dobytku. Pewnej pełni, zapomniano o zakryciu
studni i zaczęła się wielka powódź. Tak wielka, że smok obudził
się ze snu. Prawdopodobnie sam był w szoku, że jego czar zadziałał
i przerażony tym co zrobił zamienił się na wieki w skałę, która
znajduje się w kanionie Skazka.
Jak się dostać do kanionu Fairy Tale?
Podróż do kanionu jest
o tyle prosta, że wejście do niego znajduje się tuż przy głównej
drodze A36 tuż za wsią Tosor (jadąc od strony Karakoł). Z Karakoł
odjeżdżają marszrutki, można też dojechać taksówką – ceny
są bardzo niskie. Za przejazd marszrutką zapłaciłam około 130
KGS. Taksówka pewnie wyszłaby podobnie, gdyby nazbierał się cały
samochód. Kierowcę trzeba poinformować, żeby zatrzymał się przy
kanionie.
Około 50m od głównej
drogi, na której wysadzi nas kierowca, znajduje się punkt poboru
opłat (200 KGS/os). Strażnik chętnie zgodził się przechować
nasze plecaki do czasu powrotu. Kanion w zasadzie zaczyna się już
przy drodze, ale prawdziwe cuda widoczne są po około 40min pieszej
wędrówki.
Jeżeli chodzi o drogę
powrotną to polecam łapać stopa, chociażby do pierwszego
większego miasta (np. Bokonbayewa), z którego odjeżdżają
marszrutki/taksówki. Można też poczekać trochę dłużej przy
kanionie, bo marszrutki przejeżdżają tamtędy dość często.
Co wybrać Charyn, czy Skazka?
Gdybym miała polecić
komuś, któryś z wyżej wymienionych kanionów...Skazka to mała,
bajkowa kraina, do której łatwo się dostać i łatwo się z niej
wydostać. Można ją zwiedzić szybko, tanio, bezstresowo, ale wciąż
zachwyca ogromnie! Charyn to potężna, dzika opowieść, w której
jest się totalnie odciętym od zewnętrznego świata (przynajmniej
ja właśnie tak się czułam zostając bez samochodu i zasięgu
pośrodku niczego). Wszystko zależy od gustu. Biorąc pod uwagę
walory wizualne, myślę, że większości spodobałby się bardziej
kanion Skazka.
W obu kanionach
najpiękniejsze jest to, że nie ma żadnych zakazów, nakazów,
wyznaczonych ścisłych ścieżek, ani punktów widokowych. Możesz
poczuć się wolny, wspinać się gdzie chcesz, rozbijać namiot
gdzie chcesz i cieszyć się tym, że zasady wyznacza tylko i
wyłącznie Twój zdrowy rozsądek. Wspaniałe uczucie.
Tereny zupełnie mi nieznane. Dzięki za inspirację do kolejnej podróży:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWspaniałe miejsce ;) Taka podróż to świetna przygoda ;)
OdpowiedzUsuńWspaniała wyprawa i cudne fotki
OdpowiedzUsuńFajne miejsca :) Zwłaszcza Fairy Tale wygląda pięknie - zazdroszczę :) Będąc w Dawid Garedża w Gruzji widziałam z góry bezludny Azerbejdżan - wydaje mi się, że z bliska wiele rejonów tego kraju przypomina krajobrazowo ten kanion. Ale może to tylko gra wyobraźni....
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, również byłam zachwycona Gadedżą :) Jednak będąc w tych kanionach ani razu nie miałam skojarzenia z żadnym wcześniej odwiedzonym miejscem (może byłam zbyt zmęczona, żeby o czymkolwiek myśleć :D)
Usuń